Osobiście uwielbiam święta Bożego
Narodzenia, uwielbiam całą te otoczkę towarzyszącą tym właśnie świętom. Bardzo
łatwo daje się nabrać na świąteczne promocje w sklepach i oczy aż świecom mi
się do czekoladek z kokardką albo soku z reniferkiem (jestem typowym klientem,
na którym można zarobić, to okropne wiem). Ostatnio prezentowałam wam pomysł na
prezenty „dla Niego” i „dla Niej”, który cieszyły się wśród was dość dużą
popularnością, ale czy zastanawialiście się, czego powinniście unikać robiąc
prezenty gwiazdkowe najbliższym? Niżej przedstawię wam 5 takich moich nietaktów
i szczytów tandety, więc przeczytajcie ten wpis uważnie, bo być może planujecie,
lub o zgrozo już kupiliście jeden z nich.

Zwierze.
Zwierze jest na szczycie listy, ponieważ jest to jeden z najbardziej
nietrafionych prezentów gwiazdkowych, jakie można sobie wyobrazić. Pewnie,
niektórzy zapytają, dlaczego, przecież to taki uroczy podarunek i zazwyczaj
zwierzątka kupujemy dla dzieci, bo bardzo tego chcą i obiecują się nim zajmować
itd. Błąd! Niezależnie od tego czy to będzie pies czy kot lub jeszcze jakieś
inne zwierzątko dzieci bardzo szybko tracą nim zainteresowanie, kiedy
przychodzi wstawać rano i wyprowadzać psa lub czyścić kotu kuwetę. Pretekst
uczenia odpowiedzialności też się nie sprawdza, kiedy okazuje się, że z małej
kuleczki wyrasta dog niemiecki lub bernardyn, który zjada nam najlepsze szpilki
albo kot, który ostrzy pazury na naszej nowej komodzie. Serdecznie odradzam!

Płyta
DVD z treningiem odchudzającym lub karnet do klubu fitness. Wiem, że teraz
panuje istny obłęd na punkcie trenowania z Ewą Chodakowska lub Anią
Lewandowską, ale nie ma nic bardziej przykrego, jeśli wręczymy taki prezent
bardziej okrągłej siostrze, bratowej lub co gorsza własnej mamie. Obdarowywanej
osobie może zrobić się naprawdę bardzo przykro, przecież nie chcemy żeby w
święta ktoś cierpiał, a w szczególności nasi najbliżsi.
Śpiewająca
ryba (lub inna chińska tandeta). Nie ma chyba nic bardziej tandetnego niż plastikowa ryba śpiewająca
kolędy lub inne przyśpiewki. Nawet, jeśli wasz tato jest zapalonym wędkarzem to
taki prezent na pewno nie sprawi mu przyjemności, kiedy w dodatku zobaczy minę
waszej mamy. Taki „zabawny” gadżet bawi jedynie was samych, poza tym nie pasuje
absolutnie do żadnego wnętrza i jest jednym z tych, które upycha się na dnie
starego kufra na strychu.

Bielizna.
O ile można kupić komuś w drodze wyjątku skarpetki z reniferkiem lub w gwiazdki
to kupowanie majtek lub kompletu bielizny kategorycznie odpada! Kto o zdrowych
zmysłach chciałby rozpakowywać przy stole wigilijnym swoje nowe majtki? Chyba
nikt. Taka mała uwaga Panowie, (jeśli czytacie tego bloga) seksowana bielizna
też odpada nawet, jeśli była najdroższa na świecie to wasza dziewczyna raczej
nie ma życzenia pokazywać przy babci i dziadku to, co macie zobaczyć jedynie wy
w sypialni ;). Seksowna bielizna to dobry prezent, ale na walentynki.
Sprzęty „ułatwiające” życie pani domu. Prezenty
w postaci mopa, żelazka czy odkurzacza również będą nie na miejscu. Nawet,
jeśli mop będzie supernowoczesny, będzie sam mył podłogę a żelazko będzie miało
panel dotykowy to taki prezent po prostu nie uchodzi. Osoba obdarowywana może
poczuć się zaszufladkowana tylko i wyłącznie tzw. kury domowe. Tego typu
gadżety sprawdzą się raczej, jako prezent na nowe mieszkanie niż pod choinkę.
Pamiętajcie,
że robiąc komuś prezent nie należy kierować się własnymi upodobaniami. To, co
wywołuje u nas śmiech u osoby obdarowywanej może wywołać złość a co gorsza łzy.
Warto poznać osobę, którą chcemy obdarować lub popytać jej otoczenie, co by
chciała dostać. Bardzo często robię tak, że jeśli zupełnie już nie mam pomysłu
na prezent pytam wprost, chyba tak jest najprościej. Udanych zakupów gwiazdkowych!
Napisała Agnieszka