Kolejnym filmem, który musicie obejrzeć obowiązkowo jest
„Jak dogonić szczęście”. To historia, która opowiada o psychoanalityku o
imieniu Hector (Simon Pegg), który pewnego dnia ma dość swoich pacjentów i
postanawia wyjechać z kraju w poszukiwaniu szczęścia. Hector był z natury
poukładanym facetem nieskłonnym do wybryków, dlatego rzeczy, które go spotykały
w podróży zaskakiwały nawet jego. Oprócz Simona Pegg’a (za którym kiedyś nie
przepadałam) zobaczycie takie gwiazdy jak np. Jean Reno czy Toni Collette.
Dlaczego warto obejrzeć ten film? Ponieważ jest to piękna historia, w której
każdy odnajdzie, choć cząstkę siebie.
Follow my blog with Bloglovin
niedziela, 31 stycznia 2016
piątek, 29 stycznia 2016
After SALE
Sezon wyprzedaży powoli dobiega
końca, w niektórych sklepach towar jest tak zdewastowany, że aż dziwie się
sprzedawcom, że wciąż go wystawiają. Jest jeden taki sklep we Wrocławiu, w
którym rzeczy są przecenione, ale też są np. brudne od pudru (tak, niektóre z
nas w ogóle nie uważają przy przymierzaniu), mają pourywane guziki lub w ogóle
są rozdarte a sprzedawca nadal nie chce obniżyć ceny, bo przecież towar już
jest przeceniony. Chciałabym zapytać was, jaki jest was stosunek do wyprzedaży?
Kupujecie wszystko, co wpadnie wam w oko niezależnie od stanu rzeczy i
egzekwujecie dodatkową zniżkę przy kasie czy może jesteście tego typu
klientkami, które interesuje tylko znaczek „new collection”? Nie będę ukrywała,
że często oczy mi się świecą do nowych kolekcji, ale kiedy patrzę na cenę
stwierdzam, że chyba sobie odpuszczę bo, w niektórych przypadkach cena nie jest
adekwatna do jakości. Ostatnio jednak postanowiłam, że muszę zrobić „kipisz” w
szafie. Kasia Tusk już mnie nauczyła jak to zrobić tylko brak mi chęci żeby się
do tego zabrać (poza tym trochę szkoda rozstawać mi się z ubraniami bo, a nóż
coś wyrzucę a wróci na to moda?),. Dobrze koniec z oszukiwaniem się. Pochwalcie
się w komentarzach, jaki macie stosunek do wyprzedaży i co na nich
upolowałyście?
Spodnie i bluzę kupiłam na wyprzedaży w Sinsay ;)
Follow my blog with Bloglovin
wtorek, 26 stycznia 2016
Let's Start to...
Jakiś czas temu wróciłam do prób
nauki języka angielskiego. Owszem mówię w tym języku, ale z gramatyką jestem na
bakier. Tak naprawdę po angielsku nauczyła mnie mówić telewizja (szczera
prawda). W czasach prehistorycznych, kiedy byłam małą dziewczynką (ha ha ha,
ale śmieszne) bajki z „satelity” leciały tylko i wyłącznie w tym języku, dzięki
temu nauczyłam się naśladować amerykański akcent. Do czego zmierzam? Od wczoraj,
czyli od poniedziałku postanowiłam codziennie oglądać jeden odcinek serialu
(lub film) w języku angielskim (bez napisów), czytać, co najmniej pięć stron
książki w tym języku (tu na pomoc przyjdzie mi publikacja o Givenchy), w
dodatku od jakiś dwóch tygodniu używam aplikacji Duolingo na komputer (jest też
wersja na smartfona czy tablet), która pozwala ćwiczyć umiejętności poprzez
czytanie, słuchanie i pisanie. Jeśli chodzi o naukę języków obcych to najlepiej
uczyć się ich z obcokrajowcem lub w kraju danego języka, bo nauka w szkole
zazwyczaj tam się zaczyna i tam też się kończy. Macie jakieś językowe
doświadczenia lub swoje sposoby na naukę?
Follow my blog with Bloglovin
Subskrybuj:
Posty (Atom)